Jesień nadchodzi wielkimi krokami i przynajmniej w Szwecji można ją już całkiem odczuć, dosłownie i w przenośni. Liście jeszcze nie spadają, ale zrobiło się zdecydowanie chłodniej, bez płaszcza ani rusz! Znalazło by się pewnie kilka rzeczy, dla których lubię jesień, ale chyba najbardziej cieszę się z tego, że to czas wypełniony działaniem. Wszyscy wrócili z urlopów, rzucają się w wir pracy, po letnim maraźmie to bardzo miła odmiana, bo ileż można się leniuszyć! :)
Działam i ja, między innymi zaczęłam nowy kurs szwedzkiego, po trzech miesiącach przerwy wakacyjnej odkurzam swoją bardzo świeżą jeszcze znajomość szwedzkiego. O dziwo, zauważam, że wcale się nie cofnęłam, w czasie wakacji jednak coś do tej głowy mimowolnie powpadało, bo pomimo że miałam przerwę w nauce jężyka, byłam nim cały czas otoczona. Z niemałą radością zauważam, że idę naprzód małymi krokami, coraz więcej potrafię zrozumieć i powiedzieć.Niedawno usłyszałam, że żeby opanować nową dziedzinę i stać się w niej mistrzem, trzeba na to poświęcić 10 tysięcy godzin, bez względu na dziedzinę. Cóż, mam nadzieję całkiem dobry efekt osiągnąć szybciej, niekoniecznie celując w mistrzostwo. Po prostu bardzo chciałabym zacząć już mówić po szwedzku na codzień!
Szwedzki wcale nie jest trudny, trzeba tylko osłuchać się z jego melodią i trochę połamać sobie jężyk na wymowie ;), ale generalnie nie jest zbyt skomplikowany, ma bardzo przyjazną gramatykę, czego ja zazwyczaj bardzo nie lubię, zdecydowanie wolę łamanie języka na wymowie :)
Znalazłam się w bardzo ambitnej grupie, co jeszcze bardziej motywuje mnie do nauki. W czasie ostatniego tygodnia zgłębialiśmy tajniki fauny szwedzkiej, poznawaliśmy nowe słownictwo związane z częściami ciała, chorobami itp. Bardzo fascynujące :) Moja ostatnia praca domowa powstała na temat niebezpiecznych zwierząt w Polsce. Brzmi to może trochęmało praktycznie, ale opowieść o zwierzętach okazała się tylko pretekstem do opowiedzenia wielu historii i poznania nowych słów np. kopać, odstraszać, bać się, być spokrewnionym, pochodzić od...
Mówi się, że im człowiek jest starszy, coraz trudniej przychodzi nauka języka. Myślę, że jest tak po części dlatego, że boimy się wychodzić ze strefy komfortu. Jako dziecko, człowiek uczy się wszystkiego od początku, wszystko jest nowe, idzie się naprzód nieustannie, bo nie zna się jeszcze tego poczucia komfortu. Z wiekiem, kiedy się już gdzieś zadomowimy, ciekawość przestaje pchać nas do przodu, postanawiamy zostać tam, gdzie jesteśmy zapominając o tym, że kawałek dalej może kryć się coś jeszcze bardziej fascynującego.
Rozpoczynając naukę języka cofamy się do początku, nagle słowa więzną w gardle, nie potrafimy wydać dzwięku, bo nie wiemy jak powinien brzmieć. Bardzo niekomfortowa sytuacja, nie jest łatwo, ale trzeba ten moment przetrwać, bo później może być już tylko lepiej.
W mojej grupie większość osób jest dużo młodsza ode mnie. Dzieli nas co najmniej dziesięciolecie. Większość to studenci nawykli do uczenia się, ja już trochę wybieglam z obiegu, nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by znów zacząć się uczyć.
Czasami człowiek boi się, że będzie głupio wyglądał dukając i wysilając się, by złożyć słowa w sensowną całość. To chyba jedna z największych przeszkód na drodze do nauki czegoś nowego.
Pozdrawiam jesiennie.
Marta
Zobaczysz, ze ta roznica wieku zmotywuje Cie i bedziesz przodowac ;) Kazdy wiek jest dobry, zeby uczyc sie jezykow, to tylko kwestia motywacji.
ReplyDeletepozdrawiam
Uczę się, uczę :) I jakby mi lat trochę ubywało :)Naprawdę!
DeleteWitaj, właśnie trafiłam na tego bloga z Twojego drugiego bloga:) bardzo ciekawe rzeczy opisujesz, byłam w Szwecji na krótkich wakacjach wymarzonych od 2 klasy gimnazjum - nie zawiodłam się, to bardzo piękny kraj. Nieraz myślałam że jeżeli miałabym gdzieś wyemigrowac to właśnie do Szwecji. Tak więc będę z ciekawością śledzić nowe posty. Pozdrawiam Cię serdecznie:)
ReplyDeleteAniu, zapraszam serdecznie, będzie mi miło cię tu gościć!
DeleteWitam serdecznie. Fajny blog, super ze opisujesz wszystkie spostrzezenia, roznice miedzy Szwecja a Polska. Ja mieszkam w Szwecji od 5 lat, i na poczatku tez mnie wszystko dziwilo. Bo bylo takie inne, wygodne, nowoczesne itd.Ogromne przestrzenie... Mialam rowniez ochote zabrac sie za bloga by opisywac na nim wlasnie te roznice, ale poniewaz moja pasja jest fotografia, po prostu zaczelam pokazywac moja Szwecje za pomoca obrazu. Mieszkam wysoko na Polnocy. Strasznie dlugie tu mamy mroczne dni od pazdziernika niemalze do lutego-marca. Sniegi topia nam sie dopiero w maju, a w czerwcu dopiero wychodza z ziemi tulipany!
ReplyDeleteLubie polnoc bo jest tu spokojniej, ma sie wspanialy kontakt z natura i nie ma tego pospiechu jak w duzych miastach.
Co do twojego szwedzkiego, to napewno wkrotce zaczniesz mowic. Ja tez sie bala otworzyc ust chyba az 3 lata, rozumialam duzo, ale nie moglam sie przemoc by zaczac mowic.Dzis moze mowie plynnie po szwedzku, ale mam swiadomosc ze ten jezyk wciaz i nadal ogranicza mnie by sie wypowiedziec DOSLOWNIE jak w j.polskim.
Ogladaj duzo TV, czytaj gazety, ksiazki. W Szwecji mozna znalesc ksiazki "lätt läsa" latwe do czytania, zapytaj w bibliotece. Zobaczysz jaka frajde bedziesz miec po przeczytaniu i zrozumieniu ksiazki. Ja ukonczylam tu SFI (Svenska får Invandrare), podstawowke i gimnazjum, wszystko w przyspieszonym tempie i by jak najszybciej moc sie znalezc w tym nowym spoleczenstwie.
Alez sie rozpisalam...
zycze milego pobytu w Szwecji i trzymam kciuki za twoje postepy w nauce. ;)
usciski z BARDZO deszczowej polnocy (pada u nas juz od 2 miesiecy, prawie jak w Irlandii)
Cześć Sywia!
ReplyDeleteTrochę mnie nie było na blogu, bo "zakopałam się" w pracy i remontach mieszkaniowych, a tu ciekawe osoby mnie odwiedziły! A dzięki komentarzowi trafiłam na Twój blog i bardzo chętnie pooglądam północ Szwecji Twoimi oczami!
Gratuluję wytrwałości w nauce szwedzkiego! Rośnie też moja motywacja do nauki w miarę przybywnia Szwedów w moim bezpośrednim otoczeniu w pracy. Do tej pory było tu bardzo międzynarodowo, teraz robi się coraz bardziej szwedzko i w rezultacie coraz częściej słyszę ten język na codzień. Chcąc zaś uczestniczyć w rozmowach, muszę nauczyć się tego języka.
Czytać i słuchać to na pewno najlepszy sposób. Dziękuję za książkowe wskazówki!
Pozdrawiam ciepło z deszczowego również Sztokholmu.
Marta