Sunday, February 26, 2012

O mieszkaniach w Szwecji

Tak, wcale się nie przejęzyczyłam, chciałam napisać o mieszkaniach, nie mieszkaniu w Szwecji. To tutaj temat rzeka i uda mi się w tym poście co najwyżej zahaczyć o temat, jakkolwiek niezwykle ciekawy i bardzo w Szwecji ważny.
Takiego poruszenia na rynku nieruchomości jak tutaj, nie widziałam chyba nigdy (może za wyjątkiem boomu mieszkaniowego w Polsce, na który sama trafiłam kupując mieszkanie i nie mogłam uwierzyć, że byłam 20 w kolejce na jakąś nieruchomość).

Ludzie raczej nie kupują mieszkań na całe życie, z góry zakładają, że kupią je na pare lat, do czasu gdy zmienią się ich potrzeby lub stan finansów. O popularności sprzedawania/kupowania mieszkań świadczy również ilość biur pośredników nieruchomości, może je spotkać na każdym rogu, zdają się być popularniejsze niż sklepy Seven Eleven czyli tutejszy rodzaj Źabki. Nie mówiąc już o tym, że idąc z pracy czy do pracy natykam się często na ogłoszenia o "visning" czyli oglądaniu mieszkania.

Tutaj ustalana jest godzina oglądania mieszkania, kiedy pojawiają się wszyscy zainteresowani mieszkaniem, czasami mogą to być prawdziwe tłumy. Po takiej orientacji zaczyna się proces składnia ofert kto da więcej. Zatem proces zakupu mieszkania w Szwecji to prawdziwe polowanie, wiąże się też z prawdziwym stresem, bo nie wiadomo, czy staniemy się właścicielami mieszkania, które sobie upatrzyliśmy, bo zawsze ktoś może przebić naszą ofertę.

Tempo pozbywania się czy kupowania mieszkań jest tu niesamowite. Koleżanka z pracy chciała sprzedać mieszkanie, po dwóch tygodniach od naszej pierwszej rozmowy udało się jej już znaleźć kupca. W międzyczasie sama szukała mieszkania do kupna i w dwa tygodnie o sprzedaży swego mieszkania, stała się właścicielką kolejnego. Przyznam, że prawie za tymi zmianami nie nadążałam.

Szwedzi opanowali też do perfekcji sztukę sprzedaży mieszkań. Przed wystawieniem na sprzedaż mieszkanie jest dopieszczane, by jak najlepiej zaprezentować się na sesji fotograficznej. Te wszystkie szwedzkie mieszkania wyglądają na zdjęciach tak pięknie, ponieważ zostały specjalnie do tych zdjęć wystylizowane, a ich dokumentacji podjął się profesjonalny fotograf. Nie ma tu mowy o zdjęciach robionych we własnym zakresie czy nie daj boże, komórką!
Mieszkania są też do zdjęć celowo "odgracane", moja koleżanka opowiadała nam, że przygotowując mieszkanie do sesji pół mieszkania wyniosła do piwnicy :)

Przyglądając się polskim ogłoszeniom nieruchomości zastanawiam się jak niektóre z mieszkań w ogóle udaje się sprzedać. Mam też wrażenie, że niektóre zdjęcia nieumiejętnie zrobione, wręcz obniżają wartość mieszkania i zniechęcają kupującego.

A tu kilka przykładów z ogłoszeń polskich i szwedzkich, tym razem mój ulubiony temat - łazienki:

Tak wygląda to w Polsce, choć wcale nie są to przypadki hard core.



Źródło: Gratka

Te łazienki nawet nie są takie tragiczne. W Polsce beż to trochę tak jak w Szwecji biel, spotkać ten kolor można najczęściej. Najwięszą zmorą tych łazienek są wystawki z Domestosów, Cifów i innych środków pielęgnacyjno - higienicznych.

A tu kilka przykładów ze Szwecji, całkiem brzydkich łazienek, ale odpowiednio sfotografowanych i odgraconych:




Źródło: Alvhem Makleri

Długi się zrobił ten post, a i tak nie udało mi się w nim wszystkiego zawrzeć. Na pewno temat będę kontynuować.
Pozdrawiam ciepło
Marta

2 comments:

  1. Zupełnie się z Tobą zgodzę, ja swoje mieszkanie sprzedałam o 15% drożej bo zrobiłam dobre zdjęcia, wystylizowałam wnętrza i uprzątnęłam graty.
    Niestety jak się przegląda polskie portale ogłoszeniowe o mieszkaniach to rzeczywiście odnosi się wrażenie, że ludzie jakieś koszmarne rudery sprzedają.

    ReplyDelete
  2. Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam

    ReplyDelete